
Fot. PublicDomainPictures
Czy jestem dobrym ojcem? – spojrzenie na sytuację, w której się znalazłem.
Pytanie z dziedziny tych trudnych do udzielenia prostej odpowiedzi. Może zacznę od tego, że jestem jedynakiem i całe życie (czyli już ponad 30 lat) kręciło się w większym bądź miejszym stopniu wokół mojej osoby. Nie nauczyłem się dzielenia batonikiem z bratem, korzystania ze wspólnych zabawek itd. Zawsze miałem wszystko dla siebie i nie musiałem oglądać się na rodzeństwo, czy aby teraz nie jest pora przekazania joysticka w ręce tego siedzącego obok…
Tak samo było z małżeństwem. Żonka jest moja i tylko dla mnie – no w sumie to tak powinno być :) Byliśmy sami dla siebie. Rodzina (teściowie, rodzice) oczywiście też byli obecni w naszym życiu, ale tak troszkę z boku (no oprócz mojej mamy – prawda Kasiu ? :)). Żyło się fajnie, trochę beztrosko. Nawet ciąża to jeszcze nie był czas, kiedy zastanawiałem się, co to będzie. Trzeba było zmienić nawyki, pomagać więcej żonie, ale dalej byliśmy tak naprawdę fizycznie tylko my dwoje.
I bach – Tadzik się rodzi. Jest super – tnę pępowinę, odwiedzam moje dwa skarbki w szpitalu, przyjeżdżam po nich, żebyśmy pojechali do domu. Codziennie w nocy po karmieniu przebieram mu pieluchy, odciążam żonę w pracach domowych (nawet prasuję :)), w dzień też przebieram, jeżdżę do szczepienia i robię dużo innych rzeczy, o które mnie Kaśka poprosi.
Ale czasem łapię się na tym, że jeszcze mój egoizm dochodzi do głosu. Kiedy mały płacze, zbyt szybko oddaję go w ręce mamusi, żeby to ona go uspokoiła. Zamiast posiedzieć z nimi rano i zjeść wspólne śniadanie uciekam zrzucić trochę zbędnych kilogramów, żeby zmieścić się w nowy kombinezon motocyklowy. Spacery z psem też czasem się wydłużają…
I teraz jaką ocenę sobie wystawić? Jestm złym ojcem czy powinienem dostać co najmniej 5 z plusem? Patrząc na innych młodych tatusiów zastanawiam się, czy oni też tak mają, czy też zawsze są gotowi i nie pomyślą nawet o tym, żeby wyskoczyć na moto z kolegami?
Nie wiem, ale myślę, że z każdym dniem i każdym uśmiechem Tadka będzie mi trudniej oglądnąć mecz samemu zamiast pokazywać mu książeczki z obrazkami. Jak zacznie chodzić, to pewnie spacery z psem to będzie nasza wspólna wyprawa :). Wydaje mi się, że gdy mały będzie coraz bardziej kontaktowy, tym łatwiej będzie mi z nim nawiązać odpowiednią więź i dzięki temu docenić jak wielki skarb mam obok siebie.
***
Dzisiejszy wpis jest autorstwa mojego wspaniałego męża. Ostatnio Tadzio wymagał dużo mojej uwagi, więc nie miałam nawet chwili, żeby przygotować kolejny post na blogu. Z pomocą przyszedł tata, który zaproponował, że napisze coś od siebie. Wczoraj wieczorem czytałam jego przemyślenia i wzruszyłam się! Dla mnie jest wspaniałym mężem, który wspiera mnie w codziennych obowiązkach a także (jak widać) realizacji moich pasji i dążeń, oraz ojcem! Na pewno będzie to czytał, więc napiszę po prostu – dzięki Kochanie :*
14 komentarzy
[…] ekipa prężnie się rozwija :) Męża już raz udało mi się namówić na popełnienie wpisu (to TEN), często pomaga mi też robiąc zdjęcia, czy po prostu pełniąc rolę asystenta – od […]
Cudnie! Zaangażowany tatuś w domciu to Skarb ;-) Wtedy zawsze jest łatwiej Bardzo szczere słowa. :-)
To fakt – jest o wiele łatwiej :)
Masz bardzo mądrego męża i wspaniałego partnera. Oby takich mężczyzn było więcej na świecie : ) Pozdrawiam
Dzięki ;) To prawda, jest wspaniały, chyba muszę mu częściej dawać to odczuć!
Właśnie w tym nasz cały problem, nie doceniamy swoich mężów i nie zauważamy ich starań. A oni się starają bardzo i czasem głupie powieszenie prania, które dla nas jest niczym niezwykłym dla nich jest mega wyczynem. Takim jak dla nas wbicie gwoździa :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Najważniejsze, że Tatuś chce…ocenę może wystawić jedynie Synek ;)
Na to jeszcze poczekamy, ale wierzę, że będzie bardzo dobra :)
Pozdrawiamy serdecznie Twojego męża – ja przybijam mu 5! W dzisiejszym świecie taki mężczyzna to skarb i dla żony i dla dziecka….
Pozdrawiam :)
To prawda :)
rety ale fajnie :) i on tak sam zaproponował zeby coś napisać na blogu!!! super pomysł. moj maz choc czyta mojego bloga regularnie i czesto rozmawiamy o wpisach, to nigdy nawet nie skomentował a co dopiero napisać coś od siebie na blogu jako wspolautor!!! oj sorki. napisał wpis jak sie Maja urodziła :) 5 zdań: kiedy, o ktorej ile wazyła mierzyła i juz :)
brawo tatusku. uwielbiam czytac szczesliwe historie o kochajacych sie rodzinkach :)
No co tu dużo mówić – kochany jest :)
No powiem Ci, że masz skarb (a nawet dwa!) w domu!
PS. nie tylko ojcowie, ale i matki czasem są egoistkami :)
Wiem! To prawda, każdy chyba potrzebuje chwili tylko dla siebie, to normalne.