Z powrotem na blogu – w końcu! Nikt nie mówił, że mając miesięczne dziecko przy piersi, będę miała high life i ogólnie mówiąc cud, miód i orzeszki, ale powiem Wam, że Tadzio jest ekspertem od wybierania najmniej odpowiedniego momentu, szczególnie kiedy Matka sobie coś zaplanuje :) Cóż poradzę, Młody jeszcze z brzucha pokazał mi, że będąc rodzicem to planować sobie mogę a jak będzie, to się jeszcze okaże – i tak oto mamy nowego głównodowodzącego w domu :) Stąd też (nie)planowana nieobecność w blogosferze. Po fantastycznym weekendzie spędzonym u dziadków (ja i Małżon zaliczyliśmy nawet walentynkowe wyjście na ,,Ziarno prawdy”) i baardzo ciężkim poniedziałku z cyklu ,,noszenie na rękach 24h” znalazłam chwilkę by uporządkować notki (a trochę się ich już nazbierało ;)). Zawsze byłam świadoma, że blogowanie to naprawdę czasochłonne zajęcie a teraz mam tego przedsmak. No, ale przecież nie o tym dzisiaj…
Dziś – świat moich pasji. Odkąd pamiętam miałam swego rodzaju dwie twarze – z jednej strony ambitna, dokładna świetnie zorganizowana, z drugiej – energiczna wariatka z mnóstwem kreatywnych pomysłów do zrealizowania. Co chwilkę odkrywam nowe możliwości wyżycia się, choć najbardziej uwielbiam decoupage i inne tego typu artystyczne przeróbki. Ale czy mogłabym na tym poprzestać? Gdzieżby! Ostatnio z zakamarków szafy wyciągnęłam też maszynę do szycia :) Moja mama szyła odkąd pamiętam, za młodu miałam ekstra ciuszki, mimo że nie było Zary, czy H&M, jej kolekcja Burdy do dzisiaj jest skrzętnie przechowywana w szafce. A ja? Co ciekawe, zainteresowałam się szyciem dopiero kilka lat temu, ale zawsze czasu było zbyt mało (ach, te wymówki :P), udało mi się uszyć dosłownie kilka rzeczy. Jednak teraz doświadczam kopa motywacji. W planach mam pokrowce na poduszki, spodenki i kocyk dla Tadzia :) A to dopiero początek!
Na dzisiaj przygotowałam najprostszy tutek ever, wygrzebany w sieci (klik!) sposób na przerobienie starego t-shirtu na czapeczkę. W sam raz na rozgrzewkę przed następnymi projektami :) Potrzebujemy T-shirt, jakąkolwiek czapeczkę, którą nosi nasz bobas i akcesoria do szycia (kredkę do materiału, nożyczki, szpilki, nici i oczywiście maszynę :)). Na złożonym materiale odrysowujemy kształt czapki, zostawając więcej miejsca na szwy. Ja niestety nie miałam czapeczki wiązanej na supełek, więc nadmiar materiału narysowałam bez szablonu. Wycinamy materiał według wzoru i zszywamy ściegiem prostym (1 na maszynie), końcówkę materiału przejechałam jeszcze ściegiem do odrębiania (5). Dół czapeczki podwinęłam i obszyłam 4. Na koniec zawiązałam supełek i gotowe :) Niestety Tadzio jest absolutnie nieczapkowy – chyba jak każdy niemowlak zresztą, więc na razie pozwolił sobie założyć ją tylko do połowy głowy – sprawdźcie naszego insta :D Dzisiaj po kąpieli kolejne testy matczynej twórczości ;)
3 komentarze
Bardzo ładna czapeczka Ci wyszła. troszkę praktyki i można powiedzieć, że moda z wyżej półki :)
To moje wprawki w szyciu. Na początku błam z niej bardzo dumna, teraz to się usmiecham patrząc na ten tutorial. Ale taka jest kolej rzeczy – od tych prostych trzeba zacząć, żeby dojść gdzieś dalej i się rozwinąć.
[…] kolejny tutorial, po czapce dla niemowlaka, ochraniaczu łóżeczka i opasce z turbanowym wiązaniem, który przygotowałam dla Was także w formie filmiku :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba, bo […]