Pewnie już zauważyłyście, że po powrocie do pracy wpadłam w istny szał szycia dla siebie. Tym razem postawiłam na klasykę i sprawiłam sobie coś, co powinno znaleźć się w każdej damskiej szafie – spódnicę z wysokim stanem.
Podobną spódnicę szyłam jakiś czas temu (przygotowując wykrój na miarę – pamiętacie?), dlatego tym razem nie zdecydowałam się na typowo ołówkowy krój i nie zwężałam dołu. Mimo to, muszę przyznać, że kolejny ciuch w mojej garderobie jest bardzo kobiecy i bardzo, ale to bardzo przypadł mi do gustu (chyba przez ten wysoki stan). A że tak się składa, że dzisiaj są moje urodziny (28 – tylko nikomu nie mówcie :D), więc mogę powiedzieć, że sprawiłam sobie fajny prezent.
Jak wrażenia z szycia? Coraz lepsze! Z czystym sumieniem mogę przyznać, że wszywanie zamka krytego mam opanowane :) Drugi wniosek – nie warto być leniuszkiem – sumiennie obszyłam ściegiem owerlokowym wszystkie krawędzie, rozprasowałam porządnie szwy i nawet mimo braku podszewki, spódnica wygląda na naprawdę solidnie wykonaną, jeśli wiecie co mam na myśli :) Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to to, że lekko rozjechała mi się kratka – a starałam się tego przypilnować. Nie pytajcie, sama nie wiem, jak do tego doszło :) Mimo wszystko, z każdą nową rzeczą jestem z tego mojego szycia coraz bardziej zadowolona.
Jedyny minus to czas – to wszystko pochłania go strasznie dużo, szczególnie, że znaczną część (oprócz szycia na maszynie) wykonuję na podłodze, bo zwyczajnie brak mi miejsca :D Wyobraźcie sobie te moje trasy – maszyna, podłoga, deska do prasowania, i tak dalej. Jednym słowem – komedia :) Ech, marzy mi się niewielki pokoik tylko dla mnie i mojej maszyny – może kiedyś się takiego dorobię.
No nic, nie zanudzam już :) Poniżej jak zwykle, opis mojej walki z materią i mała niespodzianka na końcu.
CZEGO NAM POTRZEBA?
- Burda (nr 2/2015)
- 1mb tkaniny
- fizelina jednostronnie klejona
- pasek dwustronnie klejonej fizeliny
- nici
- szpilki
- nożyczki
- kredka / mydełko krawieckie
INSTRUKCJA KROK PO KROKU
- Na samym początku tradycyjnie – przypinam wykrój do materiału, wycinam nożykiem i mydełkiem krawieckim zaznaczam wszystkie dodatkowe linie (zaszewki, umiejscowienie zamka).
- Wycinam też pasek fizeliny klejonej jednostronnie i zaprasowuję ją na prostokącie, z którego powstanie pas spódnicy.
- Spinam ze sobą wszystkie zaszewki i przeszywam wzdłuż odrysowanej linii ściegiem prostym. Na samym końcu zaszewek nie zabezpieczam ściegu a po prostu zostawiam więcej nici po wyciągnięciu materiału spod stopki i wiążę je na supełek. Zaszewki zaprasowuję do wewnątrz. Wszystkie brzegi obszywam ściegiem owerlokowym.
- Obie części tyłu kładę prawymi (zewnętrznymi) stronami do siebie i spinam wzdłuż wewnętrznego szwu. Przeszywam ściegiem prostym aż do rozcięcia. Zapasy szwu rozprasowuję na płasko.
- Spinam bok spódnicy (ten bez zamka) i szyję go dokładnie tak samo, jak szew tyłu, z tą różnicą, że w tym przypadku nigdzie się nie zatrzymuję i szyję do samego końca materiału. Zapasy szwu rozprasowuję na płasko. Całość rozkładam, na zewnętrznej stronie przykładam pas do górnej krawędzi spódnicy i przypinam. Przeszywam cały ściegiem prostym i zapas szwu rozprasowuję do góry (tak, żeby schował się wewnątrz pasa, gdy go już zegniemy).
- I teraz moja ulubiona część – wszywanie zamka krytego. W końcu mogę powiedzieć, że naprawdę lubię ten moment, chociaż wcześniej wcale a wcale tak nie było. Potrzebowałam kilka zamków, trochę rozpruwania i ileś (dokładnie ile to już chyba nie pamiętam) wcześniejszych modeli, żeby to porządnie przećwiczyć. Mam już swój schemat, który prezentuje się następująco:
Przypinam górną część zamka dokładnie tak, jak na zdjęciu, czyli do zewnętrznej strony tak, żeby ząbki skierowane były w stronę środka spódnicy a nie brzegu. Sprawdzam dokładnie metrem odległość 1,5cm od krawędzi materiału (bo taki wyrysowałam zapas na szwy) i w tej odległości przypinam zamek – gdybym przypięła go tuż przy krawędzi, moja spódnica zyskałaby dodatkowy centymetr w obwodzie po tej stronie, po której jest zamek (a tego nie chcemy). Kolejna ważna rzecz – koniec zamka (tu mam na myśli ostatni, większy ząbek blokujący zapięcie) powinien znajdować się na zgięciu pasa (tak jak na zdjęciu).
Tak przygotowany zamek przyszywamy ściegiem prostym z wykorzystaniem specjalnej stopki do zamków krytych. Robi cuda, bo utrzymuje część z ząbkami, którą w czasie szycia musicie lekko odchylić, dzięki czemu dobrze widoczna jest linia, po której powinien iść szew.
Gdy pierwsza część jest gotowa, zapinamy zamek i do zewnętrznej strony spódnicy na tej samej wysokości przypinamy drugą część zamka. Gdy jest ona zapięty, o wiele łatwiej skontrolować, czy nic nam się nie poprzesuwało i czy zapięcie na pewno wyjdzie równo. Jeśli wszystko jest ok, zamek rozpinamy i w odległości 1,5cm od krawędzi przypinamy na całej długości. Przeszywamy ściegiem prostym.
- Gdy zamek jest już wszyty, spinamy cały bok spódnicy i przeszywamy ściegiem prostym od dolnej krawędzi aż do zamka tak by ścieg zrównał się ze ściegiem wszycia zamka (jednocześnie dolną końcówkę zamka zaginamy i ciągniemy lekko w stronę krawędzi szwu).
Zostało nam jeszcze przyszycie pasa. Zaginamy go na pół i przeszywamy ściegiem prostym bardzo blisko linii ściegu na zewnętrznej stronie spódnicy. - Dół spódnicy zdecydowałam się wykończyć ściegiem krytym – same wiecie – okazji do przećwiczenia kolejnych umiejętności nigdy dość :) Podwinęłam materiał tak, jak na zdjęciu na całej szerokości dołu i z wykorzystaniem stopki do ściegu krytego przyszyłam na maszynie. Po skończeniu szycia odwinęłam materiał, zaprasowałam i gotowe :)
- Na sam koniec zostawiłam rozcięcie na dole spódnicy, na którym przetestowałam rozwiązanie dla leniwców (tak, wiem, pisałam o tym, że z lenistwem trzeba walczyć, ale nowe rozwiązania też muszą zostać przetestowane!) – taśmę fizelinową z dwustronnym klejem. Sama jestem ciekawa, jak długo wytrzyma. Spódnica ma ponad 2 tygodnie i na razie prezentuje się bez zarzutu. Co będzie dalej – zobaczmy :) Najwyżej igła z nitką pójdą w ruch.
GOTOWE!
Nadszedł czas na prezentację uszytku. I, żeby nie było – jedno zdjęcie Pani modelki :)










Wpis powstał w ramach współpracy z marką Daniel Wellington.