
Fot. DarkoStojanovic
Jeśli wcześniej nie dbałaś zbytnio o swoje zdrowie, to teraz już masz i musisz – jak nie dla siebie, to dla tego kochanego maleństwa, które nazywa Cię Mamą. Raz w roku obowiązkowy przegląd zdrowia – morfologia, badania USG, cytologia. No i ten nieszczęsny dentysta…
Prawda jest taka, że najlepiej sprawdzić, czy zęby nie wymagają leczenia jeszcze przed zajściem w ciążę. Potem jednak wskazana jest kontrola – na początku (4-8 tydzień) i pod koniec ciąży (28-32 tydzień) – przynajmniej tak rzecze moja rozpiska zalecanych badań z Dzienniczka Ciąży ;)
Wiele mam (tych debiutujących jak ja w szczególności) zadaje sobie pytanie, czy zabiegi dentystyczne i związane z nimi znieczulenie są bezpieczne dla dziecka. Cóż, prawda jest taka, że o wiele bardziej niebezpieczne są nieleczone ząbki, które mogą prowadzić do poważnych powikłań. Sama w ciąży (przełom II i III trymestru) leczyłam dwa zęby, oczywiście nie obyło się bez konsultacji z lekarzem prowadzącym, bo dentystka zażyczyła sobie zaświadczenia, że nie ma przeciwwskazań do zastosowania znieczulenia… Najważniejsze to znaleźć dobrego lekarza, który, wiedząc o naszym stanie, dostosuje najlepszą drogę leczenia!
Mimo, że mówią, że jedna ciąża to jeden stracony ząb, ja tego nie doświadczyłam – te ciążowe wizyty nie dotyczyły poważnych ubytków i (o ironio!) o wiele więcej problemów przysporzyłam sobie na własne życzenie całkiem niedawno… Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem zostania aparatką, jeszcze przed zajściem w ciążę zgodnie z zaleceniami pozbyłam się trzech ósemek, została mi jedna jedyna, która jak na złość nie chciała wyrosnąć… Jak się domyślacie moment jej usunięcia odkładałam do ostatniej chwili aż w końcu sama postanowiła przebić dziąsło i zmusiła mnie do ostatecznego rozprawienia się z nią ;)
Sam zabieg nie był wcale taki zły – dłużej trwało czekanie aż znieczulenie zacznie działać! No właśnie – a jak to jest z tym znieczuleniem w trakcie karmienia piersią? Na początku skorzystałam z nieocenionego kompendium wiedzy na ten temat, jakim jest na pewno Wam znany blog Hafija.pl (artykuł o leczeniu dentystycznym w trakcie kp TUTAJ), oczywiście przed wizytą skonsultowałam się też z dentystką. Ta poleciła mi odczekać z karmieniem dwie godziny po zastosowaniu znieczulenia, więc po prostu przygotowałam dla Tadzia niewielkie zapasy na wszelki wypadek a potem karmiłam go już normalnie.
I tu mogłaby się skończyć moja historia, ale pewnie ten post by wcale nie powstał. Z naszego FB zapewne wiecie, że na opuchliźnie się nie skończyło, zaliczyłam ropień i antybiotykoterapię. Niestety, jak na złość, apogeum wszelkich dolegliwości przypadło na weekend majowy a dentystka, która mogła mnie wtedy przyjąć eufemistycznie mówiąc była średnio profesjonalna – najpierw straszyła mnie sepsą, rozwiercaniem zębów, mimo, że gula była ewidentnie od tej nieszczęsnej ósemki i zaleciła wypić sobie drinka! Na szczęście udało mi się dostać do innego lekarza i udrożnić powstały ropień… W Krakowie mam zaufaną dentystkę a tak na wyjeździe prawie dałabym się naciągnąć na leczenie zębów, które tego nie wymagały. Nie mówię już nawet co przeżyłam, bo naprawdę mnie ta lekarka nastraszyła! Kurde, nie wiem o czym ona sobie myślała, opowiadając mi o jakimś studencie, który zmarł na sepsę po powikłaniu dentystycznym i rzucając hasła typu „to jest sprawa życia i śmierci” – matce małego dziecka, seriously? Na pewno potraficie sobie wyobrazić, jakie myśli chodziły mi po głowie…
Ranę udało się oczyścić, ale i tak musiałam brać antybiotyki. Strasznie się stresowałam, głównie o karmienie, w tej sprawie skorzystałam nawet z porady w poradni laktacyjnej w rodzinnym mieście, ale na szczęście zostałam od razu uspokojona – obecnie większość antybiotyków można brać nie przerywając karmienia (ten temat też znajdziecie na Hafija.pl – TUTAJ). No, ale i tak wróciliśmy do zabawy z laktatorem, bo przez ostatni tydzień kilka razy byłam u dentystki na czyszczeniu tego nieszczęsnego ropnia – nie było to miłe, mimo zastosowanego znieczulenia (nawet najgorszemu wrogowi nie życzę)…
Na szczęście wszystko wskazuje na to, że to koniec cierpień. Przede mną już tylko zabiegi kosmetyczne i założenie upragnionego aparatu – na to jeszcze trochę poczekam, ale jestem już bardzo blisko! Mimo wszystko wiem, że nie ma co uciekać przed gabinetem a dobry dentysta to nie sadysta, więc nie bójcie się i śmiało kierujcie tam swoje kroki nawet w trakcie ciąży czy karmienia!
6 komentarzy
To prawda, leczyć, leczyć i jeszcze raz leczyć zęby. Gorszy zepsuty ząb niż znieczulenie. Leczyłam w ciąży i w trakcie karmienia piersią. Nawet jak nie boli, warto sprawdzić, bo maleństwo wysysa z nas wszystko co najlepsze ;)
Dokładnie! Dobrze, że chcę założyć ten aparat, bo przez to u dentysty jestem regularnie ;)
Ja mam dwie górne ósemki, które nie wyszły… I są do wyrwania, bo przez nie pozostałe zęby mają za ciasno. Już nie karmię, ale i tak się boje. Ostatnim razem wyrywali mi ósemkę po kawałku, spuchłam i zzieleniałam. Wypadałoby to zrobić przed powrotem do pracy, ale… teraz to już chyba nie pójdę nigdy :P Fajną miałaś majówkę.
Ja wyrwałam wcześniej 3 bezproblemowo, teraz też nic nie wskazywało na to, że się tak pokomplikuje… Najważniejsze, że już po ;)
Przypomnialas mi, że mam zapisać się do dentysty! Mówię tak od czasu porodu i za każdym razem zapominam…
Lepiej nie odkładać :)